wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 37: Turystyka Trumienna.

Miłość czyni z nas poetów,
a spotkanie ze śmiercią filozofów.
~Jorge Santayana

   Gdy przybyli bladzi, ta część cmentarza opustoszała i tylko skwierczenie palących się świec przerywało ciszę panującą w wielkim mieście umarłych.
   Miałem dość czasu, aby umalować twarz i usta. Siedziałem na ziemi, czekając na spotkanie z Retrum.
    Jesy i Justin szli z przodu, chichocząc i szepcząc. Za nimi zjawił się - tak, to odpowiednie słowo dla chłopaka podobnego do zjawy - Louis. Poczułem dziwne ukłucie w sercu.
    Miałem złe przeczucia.
    Objęliśmy się na przywitanie i usiedliśmy przy świecach proroka. Wszyscy bladzi byli w świetnych humorach. Przypuszczałem, że chodzi o nowinę, którą chcieli się ze mną podzielić.
   - Wybieramy się w podróż - powiedziała wreszcie Jesy. - Chcemy spędzić cały sierpień poza domem. Oczywiście ty też musisz z nami pojechać.
   - Postaram się... Ale dokąd?
   - A więc... - zaczął Justin z błyskiem w oku - kupimy bilety InterRail, żeby zwiedzić najciekawsze cmentarze w całej Europie. Będziemy się komunikować z artystami i intelektualistami, prawdziwą elitą umarłych.
   Zaczęli omawiać szczegóły, a ja zastanawiałem się nad ich planem. Pomysł był pociągający, chociaż jak dotąd nie połączyłem się jeszcze z ani jednym zmarłym. Chyba po prostu nie znalazłem nikogo, od kogo chciałbym czegoś się dowiedzieć, choć nagle przyszło mi głowy, że mógłbym zadać pytanie prorokowi. A taka podróż po Europie byłaby dla mnie okazją do inicjacji.
   Pozostawał tylko jeden problem: nie miałem pieniędzy. Mój ojciec nawet by się ucieszył, gdybym chciał pojechać na wakacje (nie zdradzałbym mu, oczywiście, szczegółów wyprawy), i pewnie by mi za nie zapłacił, ale pod warunkiem, że potem pojadę bez dyskusji do Bostonu.
   Musiałem szybko znaleźć jakąś pracę.
   Włączyłem się do rozmowy, gdy Jesy opowiadała pozostałym o pewnym holenderskim cmentarzu.
   - To pierwsza nekropolia z cyfrowymi nagrobkami. W marmur wprawiony jest mały ekran plazmowy, na którym wyświetlają się zdjęcia i filmy ze zmarłym.
   - Coś jak nauczyciel Sergio! - zawołał Justin.
   - Tylko że w tym przypadku zmarłego widać w każdym kadrze.
   - Mówcie sobie, co chcecie, ale dla mnie to kicz - stwierdził Jus. - A czym jest zasilany ekran?
   - Zazwyczaj jest wyłączony - wyjaśniła ruda. - Krewni przynoszą specjalną baterię. Zamiast zapalać znicze, oglądają sceny ze zmarłym.
   Wyczerpawszy temat, zaczęliśmy omawiać trasę podróży. Co do niektórych miejsc wszyscy byliśmy zgodni. Genua - z ponoć najpiękniejszym cmentarzem na świecie. Wenecja. Cmentarz żydowski w Pradze. Paryski Pere-Lachaise, gdzie między innymi zostali pochowani Chopin, Edith Piaf i Molier.
   - Nie zapominajmy o Highgate w Londynie - zaznaczyła Jessica, poprawiając swoje włosy. - To będzie zwieńczenie naszej wyprawy.
   - Kto tam leży? - zapytałem.
   - Między innymi Marks. Sądząc ze zdjęć, to niesamowicie romantyczne miejsce, z połamanymi krzyżami i mchem porastającym nagrobki.
   Te słowa wzbudziły ogólny entuzjazm, podczas gdy noc powoli zapadała za naszymi plecami.
   Zebranie Retrum skończyło się dość nieoczekiwanie - gdy przewodnik wycieczki oślepił nas mocnym światłem latarki. Tym razem jednak nie wyrażał się już tak kwieciście.
   - Co tu, do diabła, robicie? Zabierajcie się stąd natychmiast, bo zadzwonię na policję.
____________________

Zabijcie mnie.
Na prawdę bardzo Was przepraszam, wiem, że jestem winna.. Przyznaję bez bicia, że nie zasługuję na tak wspaniałych czytelników, jak Wy. Nie, nie zamierzam słodzić. Po prostu wiem, że Was zawiodłam. Ponad miesięczna przerwa.. Ale nie planowałam tego. Po prostu moje życie zmieniło się całkowicie i nie miałam czasu zajmować się blogiem. Na tt też wchodziłam głównie z telefonu. Komputer służył mi jedynie do lekcji, bądź sprawdzania różnych rzeczy, ale nigdy nie siedziałam tak długo, by wstawić rozdział. A jak już miałam czas, to od razu odzywali się kumple i wciągali mnie w wir gier. Jestem winna. Przepraszam... Czuję się z tym źle... 
I znów nie wiem, kiedy będzie następny rozdział, ponieważ przerwa świąteczna służy mi do odpisywania zeszytów i nauki. W ciągu całego grudnia w szkole spędziłam aż, uwaga, jeden dzień... Anglia i szpital zrobiły swoje...
A do tego świadomość, że tak bardzo przegrałam życie, nie daje mi spokoju.. Ale to już inna bajka.
Zaraz notka wyjdzie mi dłuższa niż rozdział.. 
Chciałabym Was jeszcze życzyć wesołych świąt, spędzenia ich w miłej atmosferze. Zdrowia, szczęścia, pełno satysfakcjonujących Was prezentów, ale przede wszystkim spełnienia marzeń *łamie opłatek* 
(specjalnie nie piszę życzeń noworocznych, by mieć kolejny powód, aby wrócić tu przed końcem roku)
Kocham Was bardzo mocno! 
~Monte xx