Początki i zakończenia
są złudzeniami.
Liczy się tylko środek.
~Robert Frost
Podano nam hot dogi.
Alba nalała sobie do szklanki źle schłodzone piwo. Choć nie za bardzo rozumiała mój plan, wyglądała na zadowoloną. Podobała jej się przygoda. To słowo idealnie pasowało do baru, w którym, jak przypuszczałem, jej noga nie postanie nigdy więcej.
- Wiesz, co mi dziadek mówił o tym miejscu? - zapytała, maczając parówkę w musztardzie. - Zapewniał mnie, że nawet w Barcelonie nie ma lepszego. Każdego dnia przychodził tu na obiad i był zachwycony, że rozścielali mu na stoliku obrus. Mógł być nawet papierowy. Dziadek miał mentalność człowieka, który nigdy nie opuścił małego miasteczka.
Rozejrzałem się po tej norze z zawilgoconymi ścianami. Niczym muzyka w tle rozbrzmiewał kaszel starej alkoholiczki palącej papierosa.
- Przyprowadzał cię tutaj? - spytałem.
- Raz w tygodniu. Byłam zachwycona! Dlatego cieszę się, że wpadłeś na ten pomysł. Może wyda ci się to dziecinne, ale stęskniłam się za tym barem.
Wtedy przypomniał mi się film, na którym staruszek z kozią bródką grał ze swoją wnuczką w ping-ponga.
Nigdy nie przeżyłem niczego podobnego. Dziadkowie ze strony mojej matki umarli bardzo młodo. A ojciec, pokłócony z braćmi, nie widział rodziny od mojego wczesnego dzieciństwa. I w gruncie rzeczy niewiele mnie obchodziło.
Spojrzałem na Albę, która nadgryzała właśnie ociekającego musztardą hot doga. Była w granatowym golfie, a włosy miała spięte gumką w tym samym kolorze. Markowe dżinsy musiały kosztować ze sto pięćdziesiąt euro, a conversy pasowały odcieniem do reszty stroju.
Z tymi drogimi ciuchami kontrastowała jej łagodna, naiwna buzia. Alba nie przypominała innych mieszkańców Sant Berger. A w odróżnieniu ode mnie ta samotna dziewczyna sprawiała wrażenie, jakby niewiele potrzebowała do szczęścia. Wystarczał jej dziadek grający w ping-ponga, albo taki łajdak jak ja siedzący z nią w obskurnym barze, Zazdrościłem jej tego.
- Ale właściwie dlaczego przyszliśmy aż tutaj? - spytała, gdy wytarła już usta papierową serwetką. - Mogliśmy zjeść kolację w Antigo - dodała, mając na myśli najpopularniejszą restaurację w Tei - albo zjeść coś na zimno w domu i posłuchać jazzu. To chyba ostatni taki weekend, kiedy nie ma moich rodziców.
Zbliżał się najtrudniejszy moment - zdradzenia Albie, bez wdawania się w szczegóły, moich zamiarów.
- Muszę złapać ostatni pociąg - rąbnąłem prosto z mostu
Alba spojrzała na mnie z uśmiechem, jakby sądziła, że żartuję. Ale widząc, że mówię poważnie, nagle zesztywniała.
- Dlatego chciałem zjeść z tobą kolację niedaleko stacji - ciągnąłem uspokajająco, żeby zatrzeć złe wrażenie. - W ten sposób możemy spędzić razem czas aż do odjazdu pociągu. Przyjedzie za pół godziny.
- Zdaje się, że ojcu mówiłeś coś innego - odparła trochę zmieszana, a trochę obrażona.
- No tak... Sama powiedziałaś, że jestem łgarzem. Skłamałem, żeby móc pojechać do Barcelony.
- A więc... - szepnęła ze łzami w oczach - a więc posłużyłeś się mną, żeby wymknąć się z domu? W takim razie gorzko tego pożałujesz, bo zamierzam jechać z tobą.
Spodobała mi się determinacja Alby, nie spodziewałem się tego po tej potulnej dziewczynie. Podniosłem jej dłoń do ust i zacząłem ją zniechęcać.
- To nie jest najlepszy pomysł. Jadę w miejsce, gdzie pełno jest różnych typków... handlarzy narkotyków - grubo przesadzałem. - Muszę pomóc dwójce przyjaciół, którzy znaleźli się w tarapatach. Potrzebują mnie.
- Ja też cię potrzebuję - powiedziała, a po jej policzku spłynęła łza. - A ty mnie oszukałeś. Myślałam, że chcesz spędzić noc ze mną.
- Chcę tego, uwierz mi - odparłem pojednawczo. - Jeśli otworzysz mi drzwi, przyjadę, jak tylko załatwię tamtą sprawę. Obudzimy się obok siebie i zjemy razem śniadanie, słuchając jazzu, zgoda?
Na jej twarzy znów pojawił się blady uśmiech.
- Tym razem ci pomogę, ale na przyszłość chcę, żebyś mi mówił, w co jesteś zamieszany, dobrze? Musisz mieć do mnie zaufanie. Idź już, zaraz nadjedzie pociąg.
Pocałowałem ją mocno w usta i pobiegłem kupić bilet.
W drzwiach obejrzałem się jeszcze, Alba i stara pijaczka siedziały samotnie przy swoich stolikach.
____________________
Wybaczcie spóźnienie, miałam rozdział przygotowany, ale nie mogłam wstawić, bo wujek w Anglii miał kiepski internet :c
~Monte