niedziela, 5 października 2014

Rozdział 19: Bela Lugosi Nie Żyje.

Przemierzyłem oceany czasu,
żeby cię odnaleźć.
~Bram Stoker (Drakula)

   Nadeszła najbledsza wiosna w moim życiu i przyniosła niepojęty spokój. Odkąd wstąpiłem do zakonu Retrum, czułem, że jestem coraz dalej od dobra i zła. 
   Pozwalałem sobie nawet myśleć o śmierci mojego brata bez poczucia winy. Przecież prędzej czy później wszyscy umrzemy. Mój głupi pomysł przejażdżki na motorze jedynie przyspieszył podróż Juliana w zaświaty. 
   Spędzanie wolnego czasu na cmentarzu w towarzystwie zmarłych umożliwiało mi traktowanie życia jak ulotnej chwili pomiędzy dwiema wiecznościami, o których nic nie wiemy. Nikt bowiem nie powraca zza grobu.
   Dotąd nie zadałem żadnego pytania zmarłym, ale zamierzałem to niebawem uczynić.
   Dni mijały. Jeśli nie byłem w szkole lub nie poświęcałem czasu nauce, słuchałem "Night Shift", podarunku od Louisa. Najbardziej tajemniczy z całej trójki stał się dla mnie kimś więcej niż towarzyszem niebezpiecznych zabaw. Nie wiedział o tym - a może wiedział? - że rozmyślam o nim każdej nocy.
   Szanowałem Justina i lubiłem Jesy, chociaż miała trudny charakter. Z Louisem łączyło mnie coś innego, mimo że nic się między nami nie wydarzyło. W jego obecności wciąż wyobrażałem sobie, jak biorę go w ramiona. Jednocześnie wiedziałem, że nie powinienem tego robić. 
   Między naszą czwórką narodziło się coś bardzo ważnego i nie chciałem tego zniszczyć przez pochopne zbliżenie się do Louisa. Jesy na pewno by mi tego nie wybaczyła. Wszystko byłby dużo prostsze, gdyby Justin w końcu się przełamał, a ona pozwoliła mu się kochać. On jednak cały czas się wahał, tłumiąc swoje uczucia. Nasze sobotnio-niedzielne włóczęgi po cmentarzach trwały już od dwóch miesięcy. I wbrew pozorom tym, co się rozwijało między mną a Lou, była przyjaźń, nie miłość.
   Traciłem nadzieję. 
   Myśląc o tym wszystkim, przewinąłem kasetę do trzeciej piosenki. Było to jedno z najważniejszych nagrań Bauhausu, "Bela Logoisi's dead". Pochodziło z 1979 roku i zostało uznane za pierwszy gotycki singiel w historii muzyki.
   Piosenka, która trwa dziewięć minut i trzydzieści siedem sekund, rozpoczyna się od hipnotycznej perkusyjnej solówki z akompaniamentem gitary elektrycznej. Słuchając złowieszczego głosu Petera Murphy'ego, przypomniałem sobie, co kiedyś przeczytałem o aktorze występującym w pierwszej ekranizacji "Drakuli": legendarnym Beli Lugosim.
   Przez całą swoją karierę kojarzony z przerażającymi rolami, ten facet, który urodził się w Transylwanii, z czasem uwierzył, że jest wampirem. Pod koniec życia sypiał w trumnach, a kiedy umierał, podobno widziano nietoperza wylatującego z jego mieszkania.
   Ta ostatnia pogłoska mogła być miejską legendą, ale faktem opisywanym przez historyków kina jest ekscentryczny pogrzeb Lugosiego. Tak jak aktor zażyczył sobie w testamencie, jego zwłoki ubrano w kostium wampira i pochowano na kalifornijskim cmentarzu. 
   Usłyszałem pukanie, więc wyłączyłem megafon.
   - Wejdź tato.
   Ojciec, zgodnie ze swoim zwyczajem, najpierw zajrzał przez uchylone drzwi, jakby chciał się upewnić, czy w środku nie ma potwora. 
   Którym mógł być jego własny syn.
   Spojrzał na ufarbowany na czarno swój dawny płaszcz na wieszaku, a potem megafon na podłodze. Ta sama scena powtarzała się co wieczór.
   Potem usiadł na brzegu mojego łóżka i zapytał:
   - Jak mogę ci pomóc?
   Jego pytanie wprawiło mnie w zakłopotanie. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć.
   - Może powinniśmy pójść do specjalisty -zasugerował. - Takich rzeczy nie można zostawiać samym sobie. To jak trucizna, która rozchodzi się po całym organizmie, aż w końcu jest za późno.
   - O czym ty, do licha, mówisz? Nie rozumiem cię, tato.
   - Myślę... tak, chyba nie jesteś tego świadom, ale wydaje mi się, że cierpisz na depresję. Chciałbym ci pomóc. Dlatego pomyślałem, że moglibyśmy poszukać...
   Zanim zdążył wypowiedzieć słowo "psychologa", wtrąciłem pospiesznie:
   - Ależ bardzo mi pomagasz, tato. Nie potrzebujemy żadnego specjalisty.
   - Naprawdę? - zapytał z niedowierzaniem. - Nie czuję, żebym robił coś specjalnego.
   - Pozwalasz mi być sobą. To najlepsze, co ojciec może zrobić dla swojego dziecka - powiedziałem wystudiowanym tonem, który miał zabrzmieć bardzo dojrzale.
   Ojciec wstał i ze spuszczoną bezsilnie głową skierował się w stronę drzwi. Zanim wyszedł spojrzał jeszcze na mnie z powagą.
   - Na pewno niczego nie potrzebujesz?
   - Możesz być spokojny. Nigdy nie czułem się lepiej.
   Kiedy zamknął za sobą drzwi, włączyłem magnetofon, żeby Peter Murphy mógł jeszcze zaśpiewać refren.

Bela Lugosi's dead
Undead, undead, undead...*


____________________
   * Bela Logosi nie żyje,
      lecz żyje, żyje, żyje...
 ____________________
Witam po, jak dla mnie, super extra mega długiej przerwie. Bardzo Was przepraszam, że nic nie dodawałam, ale na początku byłam chora i po prostu nie miałam sił, potem zaległości w szkole, bycie na bieżąco, różne sprawdziany, aż w końcu chwila wytchnienia i weekend spędzony z rodzicami. W końcu wypoczęta i zmobilizowana wracam na bloggera. Nawet nie wiecie, jak mi tego brakowało. Mam nadzieję, że mimo tak długiej pauzy nie straciłam czytelników? Proszę, dajcie o sobie znać w komentarzach, ile Was tam jeszcze zostało.
Kocham Was xx
~Monte 

5 komentarzy:

  1. Dla mnie to nie jest długa przerwa, bo niedawno przeczytałam wszystkie poprzednie rozdziały :) xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział :) Ale już nie mogę się doczekać kiedy będą jakieś rozdziały z Larrym, tak mało ich na razie :(
    @69_with_batman

    OdpowiedzUsuń
  3. to nie długa przerwa serio niektórzy mają o wiele wiele większe przerwy między rozdziałami więc nie musisz się przejmować. no no no larrego coraz więcej i to mi się podoba haha to co Harry myśli o Louisie to mnie rozjebało bo to chyba pierwsze takie jego rozmyślenia o nimi. Jego tata rozpierdolił system no ale chociaż się nim przejmuje i martwi się o niego a nie tak jak połowa innych rodziców..
    Czekam na następny :)
    ~K

    OdpowiedzUsuń
  4. Według mnie ta przerwa nie była długa. Cieszę się, że jest nowy rozdział no i nie mogę doczekać się kolejnego i jakiegoś Larry moments :D @Aleksandra_166

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z osobami powyżej, to nie długa przerwa. Czytam takie ff gdzie ostatni rozdział dodany był w lipcu albo w sierpniu, a nawet w kwietniuuu xd o albo też jedno jest chyba z 2012 roku i nadal czekam na epilog ;-; Co do rozdziału jest cudny,tylko trochę smutny. Hazz nie ma nadziei że mogłoby go łączyć z Lou coś więcej niż przyjaźń...omg i te opisy wgl ahdksk myślałam dziś o retrum i jest rozdział,ja aka jasnowidz xd czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń