niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 43: Hostel Piccadilly.

Londyn wzywa odległe miasta.
Wybucha wojna i bitwa zaczyna się
na ulicy.
~The Clash

   W sobotę po południu dotarliśmy do miasta, które było kiedyś stolicą świata. Po dwóch dniach bez prysznica i innych wygód musieliśmy znaleźć tanie lokum, w którym przed pójściem na cmentarz moglibyśmy trochę się odświeżyć.
   Postanowiliśmy spędzić na Highgate niedzielną noc. Byłoby to nasze ostatnie emocjonujące przeżycie podczas tej podróży. A potem - szybki powrót do domu, nim wygaśnie ważność biletu InterRail.
   Zatrzymaliśmy się w hostelu Piccadilly. Było tam mnóstwo samotnych turystów objuczonych plecakami. Budynek znajdował się niedaleko placu o tej samej nazwie. Nocleg kosztował każdego z nas piętnaście funtów. Dostaliśmy ośmioosobowy pokój, który dzieliliśmy z innymi ludźmi. Po załatwieniu formalności i umyciu się zaczęliśmy rozważać różne pomysły spędzenia nocy.
   - Ja chciałabym obejrzeń "Upiora w operze" - powiedziała Jesy, która założyła najlepsze ciuchy. - Teatr jest bardzo blisko i widziałam, że na dzisiaj są jeszcze bilety za dwadzieścia funtów.
   Mnie kończyły się już pieniądze. Miałem tylko tyle, żeby przeżyć do poniedziałku, dlatego zachęcałem bladych, żeby poszli beze mnie. Wolałem przejść się do Soho, a potem wrócić do hostelu i poczytać.
   - Jestem zbyt zmęczony, żeby iść na musical - wyznał Louis. - One są bardzo długie, a w ogóle to za nimi nie przepadam.
   Justin stanął po stronie rudowłosej.
   - Ja pójdę. Skoro pokazują to od dwudziestu pięciu lat, to chyba jest coś warte.

++++

   Po kilkugodzinnym spacerze z Lou po centrum Londynu, wróciliśmy do Piccadilly. Była dwudziesta trzecia piętnaście. Padałem ze zmęczenia i braku snu. On dla odmiany był czymś podenerwowany. W drodze do hostelu dzwonił gdzieś z kilku różnych budek telefonicznych, ale nie chciał powiedzieć, co się stało.
   Przypuszczałem, że chodzi o jakąś kłótnię rodzinną, dlatego nie miałem zamiaru się wtrącać.
   Po wejściu do pokoju spotkała nas przykra niespodzianka. Czterech hooligans urządziło sobie libację na piętrowych łóżkach. Mieli tam cały arsenał puszek z piwem. Zaproponowali nam jedną, organizując właśnie konkurs bekania.
   Zajęliśmy swoje łóżka z nadzieją, że współlokatorzy przeniosą się z imprezą gdzie indziej. Szybko jednak dotarło do nas, że raczej tak się nie stanie, Puby były już zamknięte i musieliśmy pogodzić się z tym, że nasi sąsiedzi nie odpuszczą, zanim nie opróżnią ostatniej puszki.
   Bez powodzenia usiłując zasnąć z poduszką na głowie, wreszcie spytałem, czy nie mogliby się zachowywać trochę ciszej. W odpowiedzi usłyszałem gwizdy i syki. Jeden z oprychów podniósł nawet zaciśniętą pięść, jakby próbował nam grozić.
   Rozzłoszczony Louis włączył się do tej wymiany zdań, która za chwilę mogła przerodzić się w coś gorszego, Hooligans pokazali mu w odwecie parę obscenicznych gestów. Jeden z nich wrzasnął do mnie po anielsku, oddzielając każde słowo, bym mógł dobrze zrozumieć:
   - Wracaj do swojego zasranego kraju i tam ustalaj zasady, pacanie!
   Miałem trzy możliwości: odpowiedzieć na prowokację, co na pewno doprowadziłoby do bójki, zawiadomić recepcję, co przyniosłoby prawdopodobnie podobny skutek, albo poszukać nam innego miejsca do spania. Louis był za tym ostatnim rozwiązaniem.
   - Nie traćmy czasu na jakichś kretynów. Chyba wiem, gdzie moglibyśmy pójść.
   O pół do pierwszej w nocy byliśmy przy Piccadilly Circus. Dotarliśmy do stacji metra, gdzie złapaliśmy ostatni pociąg.
   - Dokąd jedziemy? - zapytałem.
   - Do Kensal Green, na pierwszy angielski cmentarz nadal otwarty dla zwiedzających. Wślizgniemy się na jego teren bez problemów.
____________________

Jedyne wytłumaczenie (bo znów jestem winna), to brak internetu przez dwa tygodnie u babci (gdzie wciąż mieszkam) i niewielka możliwość korzystania z niego u rodziców (z którymi od dłuższego czasu nie zamierzam się często widywać). 
Przepraszam..

10 komentarzy:

  1. Nic nie szkodzi i wgl pamiętaj że zawsze będę czytała to ff okay? jak wczesniej mowiłam przywiązalam się do niego więc nie zamierzam tak od przestać go czytać więc o mnie nie musisz się martwić będę nadal czytała.
    Co do rozdziału to kurde skończyłaś w takim momencie i już nie mogę doczekać się następnego rozdziału..mam nadzieje że niedługo dodasz ale jeśli nie to okay będę czekać nawet jak po roku mi napiszesz że nowy rozdział to przeczytam :)
    ~K

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak ludzie muszą wszystko zniszczyć ._. No ale nic ciekawe co się zdarzy na tym cmentarzu :3 Czekam na następny ♥ @abovedream

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :) jak zawsze :* Przepraszam że ostatnio nie komentowałam :/
    @69_with_batman

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju kocham te opowiadanie i z niego nie zrezygnuję i wytrwam do końca x więc spokojnie możesz mnie nazywać czytelniczką Retrum x rozdział cudny,fajnie że Lou i Harry są sami i gl asdfghjl tęskniłamm za tą magiczną atmosferą x no i nic się nie stało,że rzadko dodajesz rozdziały,warto na nie czekać xx do następnego @Larreh3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :) Nic nie szkodzi, że nie dodawałaś rozdziału. Bardzo lubie twoje opowiadanie i będe je czytać �� @Aleksandra_166

    OdpowiedzUsuń
  6. chce juz kolejny, mam nadzieje ze uda Ci sie szybko napisac bo to opowiadanie jest swietne! :) laugh_niallx

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana..przepraszam ,że ostatnio wgl nie komentowałam Twoich rozdziałów..ale jakoś nie miałam do tego głowy..wybacz..i oczywiście możesz mnie nazywać swoją czytelniczką..nie zrezygnuje z tego opowiadania i będę go czytać do końca ; ) I nie przepraszaj kochana..tak już czasami w życiu bywa..a na rozdziały Retrum warto czekać ; ) @Jolcia93

    OdpowiedzUsuń
  8. Nic sie nie stało to czytelnicy czekaja na autora a nie odwrotnie �� super rozdział cirkawe czemu Lou był zdenerwowany czy to jest kluczowy wątek? Hmmmm ciekawe czekam na następny rozdział ��
    Magan xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Afsdjfcdkjfbdhj robi się coraz ciekawiej ^.^ nareszcie sami :D nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, dodawaj jak najprędzej xxx ilysm �� @EFlegiel

    OdpowiedzUsuń
  10. przepraszam ale czy tutaj nikt nie zwraca uwagi na twoje notki? okay to nie jest latwe rozmawiac o zyciu rodzinnym ale serio? zadnego odzewu, nic?
    ugh niewazne. Kochanie nie wiem co tam sie u ciebie dzieje, czemu jest tak a nie inaczej, i nie mam zamiaru mowic ze bedzie w porzadku bo nie znam sytuacji ale mam nadzieje, ze stanie sie tak ze dla ciebie bedzie to jak najbardziej korzystne i w miare spokojne.
    Coz, od teraz...

    OdpowiedzUsuń