Często zapominamy, że my także
jesteśmy dla innych ludzi.
~Bill Moyers
Każdy na moim miejscu by się wystraszył, ale ja byłem zbyt zaskoczony, żeby rozumieć, co właściwie poczułem. Podczas gdy słuchałem "Aliny" i czytałem Lorda Byrona, tamtych troje weszło na zbocze wzgórza. Teraz stali na wprost mnie, przyglądając mi się wyzywająco.
Dwóch chłopaków i dziewczyna - wszyscy mniej więcej w moim wieku. Byli ubrani na czarno, a do kołnierzy mieli przypięte fioletowe kwiaty. Zauważyłem fioletową szminkę na ich ustach. Trupia bladość twarzy świadczyła o tym, że zrobili sobie sceniczny makijaż.
Stałem i patrzyłem teraz na nich, nie okazując strachu. Jeden z chłopaków był wysoki i niezgrabny. Włosy miał ciemne i rozczochrane, jakby ich nigdy nie czesał. Dziewczyna, ufarbowana na czerwono, nosiła fryzurę na pazia; owalna twarz i zadarty nos sprawiały, że wyglądała jak dama z innej epoki.
Uroda jej towarzysza wręcz onieśmielała. W twarzy wdzięcznie obramowanej nieco dłuższymi i jedwabistymi, hebanowymi włosami, lśniły małe, niebieskie niczym ocean, oczy. Na jego wąskich ustach dostrzegłem grymas lekceważenia. To właśnie on odezwał się jako pierwszy - władczo, chodź głos miał delikatny.
- Idź stąd, zanim będzie za późno. I niech ci nie przyjdzie do głowy mówić komuś, że nas widziałeś. Gorzko tego pożałujesz.
Jego przyjaciele wpatrywali się we mnie, samymi spojrzeniami potwierdzając słowa chłopaka.
Zamiast poczuć lęk, zagotowałem się ze złości. Po raz pierwszy od przeprowadzki do Tei poczułem się jak człowiek stąd, broniący swojego terytorium.
- Spływajcie stąd, pajace. Przychodziłem tu, kiedy wy jeszcze sikaliście w pieluchy.
To była niewątpliwie zuchwała prowokacja. Na twarzach niebieskookiego i jego koleżanki pojawiły się ironiczne uśmiechy. Rudowłosa ostrzegła mnie:
- Lepiej być grzecznym... kiedy się nie wie, z kim ma się do czynienia.
Jej towarzysz, chudy strach na wróble, zrobił krok w moją stronę, chcą mnie nastraszyć. Miałem dwa wyjścia: albo rzucić się do ucieczki, albo uprzedzić jego atak. Wybrałem to drugie.
Rzuciłem się na niego, zamierzając przewrócić napastnika, ale wtem poczułem dotkliwy ból i osunąłem się na ziemię. To drugi chłopak kopnął mnie w żebra.
Na czworakach, w śniegu, już chciałem złapać but, którym wymierzył mi cios, ale zmieniłem zdanie z niewiadomych przyczyn.
Wykorzystałem fakt, że chudzielec mnie trzymał - chyba nie chciał pozwolić mi się podnieść - żeby go znienacka pociągnąć i przewrócić. Chwilę potem obaj tarzaliśmy się w śniegu, okładając się na ślepo pięściami.
Mój przeciwnik okazał się dość marnym zapaśnikiem i wiedziałem, że kiedy dostanie ode mnie w szczękę, będzie po strachu. Zanim jednak do tego doszło, niebieskooki brunet złapał mnie z całej siły za włosy, aż z trudem powstrzymałem się od krzyku.
- Puść w tej chwili Justina albo wybiję ci wszystkie zęby.
Zrobiłem co kazał, czekając aż tamten w odwecie uderzy mnie na odlew. Lecz on nic nie zrobił. Patrzył tylko na mnie ze zdumieniem.
Tymczasem chłopak poluźnił chwyt i z powrotem wylądowałem na śniegu. Jego towarzysz wstał i zaczął czyścić sobie płaszcz.
- Masz tupet, co? - powiedziała ruda, pomagając mi się podnieść.
- Trochę impulsywny - dodał jej kolega. - Ale za to dżentelmen. Myślisz, że by się nadawał?
Wymienili spojrzenia, a ja dostrzegłem w ich oczach błysk przekory. Po chwili oboje wybuchli śmiechem. Z tymi swoimi pobielonymi twarzami przypominali złowrogich klaunów.
Chłopak, z którym stoczyłem walkę na śniegu, spojrzał na nich wyraźnie zdegustowany.
Byłem zmęczony tym, że nic nie rozumiałem, więc strzepnąłem z kurtki brud, który zdążył już zamarznąć i oświadczyłem:
- Spadam stąd. Ale tylko dlatego, że odechciało mi się tu z wami sterczeć, jasne?
- Szkoda - powiedział ciemnowłosy wampir. - Bo właśnie zacząłeś nas interesować.
- Zostaw go w spokoju - wtrącił Justin.
Niebieskooki i rudowłosa wbili we mnie wzrok. Wydawali się zadowoleni z mojego zakłopotania. Oddychając przez usta, wypuszczali obłoczki pary.
- Jestem Jesy - oznajmiła ruda. - A ten dzikus nazywa się Louis.
Brązowowłosy przystojniak wykonał zgrabny ukłon niczym arystokrata i wyciągnął do mnie dłoń. Odniosłem wrażenie, że oczekuje, abym pocałował go w rękę, ale wciąż jeszcze byłem poirytowany i nie miałem ochoty na gierki, więc po prostu przedstawiłem się krótko.
- We czwórkę jest zabawniej niż w trójkę. Byłyby dwie pary - zauważyła Jesy i odwróciła się do swojego kolegi. - Myślisz, że wytrzymałby całą noc?
- Trzeba go zapytać.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że chudy chłopak zniknął. Skierowałem wzrok ku cyprysom, nad którymi zapadł już zmrok. Potem spojrzałem na drogę.
Nigdzie go nie było.
Oszołomiony, poczułem, że nie mogę jeszcze wrócić do domu, że coś nie pozwala mi odejść.
Louis wykorzystał moje niezdecydowanie.
- Nocowałeś kiedyś na cmentarzu?
Zdziwiony, potrząsnąłem głową.
Wtedy zrozumiałem, co się stało z chudzielcem.
Żeby rozwiać moje wątpliwości, Jesy podeszła do niemal dwumetrowego muru. Podciągnęła się i zwinnie jak kot przeszła na drugą stronę.
Zostałem sam z Louisem pośród lodowatego wiatru, szarpiącego cyprysami. Zanim przemówił, jego niebieskie oczy długo przyglądały mi się w półmroku.
- To będzie próba. Jeżeli chcesz być jednym z nas, musisz jutro spędzić tam całą noc. Sam.
To powiedziawszy, uniósł rękę na pożegnanie i ruszył w stronę cmentarza. Zanim pokonał mur jak jego przyjaciele, odwrócił się jeszcze.
- Przepraszam, że cię uderzyłem.
- Nic się nie stało.
- Wynagrodzę ci to, jeśli pomyślnie przejdziesz próbę.
Podszedłem do niego, gdy zaczął się wspinać. Nim zniknął po drugiej stronie, zdążyłem przyjrzeć się jego dłoniom. Ta, którą podał mi do pocałowania, była blada jak księżyc. Na drugiej miał czarną rękawiczkę, sięgającą aż do łokcia.
____________________
Bardzo, naprawdę bardzo przepraszam za spóźnienie, ale nie naprawdę nie dałam rady wcześniej, nie ważne jak bardzo bym chciała...
Jestem na wakacjach u twitterowej przyjaciółki i bawimy się tak dobrze, że o komputerze w ogóle nie myślimy..
Chciałam wstawić rozdział jakoś przez telefon, ale jest na tyle beznadziejny, że nie obsługuje bloggera .-.
Jeszcze raz bardzo przepraszam i mam nadzieję, że ten rozdział jakoś Wam to wynagrodzi, hm?
Oh i chciałam jeszcze podziękować za 8 komentarzy pod poprzednim rozdziałem, widzę, że się trochę rozruszaliście :3
Mamy szansę pod tym uzbierać 10? Byłabym bardzo wdzięczna i o nic więcej nie zamierzam już prosić :P
Kocham Was xx
~Monte
Bardzo, naprawdę bardzo przepraszam za spóźnienie, ale nie naprawdę nie dałam rady wcześniej, nie ważne jak bardzo bym chciała...
Jestem na wakacjach u twitterowej przyjaciółki i bawimy się tak dobrze, że o komputerze w ogóle nie myślimy..
Chciałam wstawić rozdział jakoś przez telefon, ale jest na tyle beznadziejny, że nie obsługuje bloggera .-.
Jeszcze raz bardzo przepraszam i mam nadzieję, że ten rozdział jakoś Wam to wynagrodzi, hm?
Oh i chciałam jeszcze podziękować za 8 komentarzy pod poprzednim rozdziałem, widzę, że się trochę rozruszaliście :3
Mamy szansę pod tym uzbierać 10? Byłabym bardzo wdzięczna i o nic więcej nie zamierzam już prosić :P
Kocham Was xx
~Monte
Świetnie! Widzę, że opowiadanie się rozkręca, jest coraz ciekawsze :) Czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuń@69_with_batman
jak zawsze interesujący rozdział :)
OdpowiedzUsuńmyślę że Harry bez żadnych problemów spędzi sam noc na cmentarzu..właściwie co to dla niego jeśli spędza tam bardzo dużo czasu no nie haha no ale myślę że mogę się w tej kwestii zaskoczyć bo to jednak noc a nie dzień..kurde chciałabym żeby Harry do niech dołączył bo są to bardzo interesujące postacie i kurde jestem ciekawa co z nimi jest nie tak że się malują i chodzą po cmentarzu hahah czekam na następny
ps. wiadomo że jak jest się u przyjaciółki na wakacjach to nie myśli się o komputerze to całkiem normalne i zrozumiałe więc nie mam Ci tego za złe..najważniejsze że rozdział wgl się pojawił
~K
Rozdział jak zwykle super. Nie mogę się już doczekać kolejnego :D @Aleksandra_166
OdpowiedzUsuńOoo, nareszcie. ;) Rozdział jak zawsze świetny. :) Zaciekawiła mnie w nim jedna rzecz.. Mianowicie ta czarna rękawiczka na ręce Louisa sięgająca do łokcia. ;) Myślę, że coś jest na rzeczy. :) Mam nadzieje, że kolejny rozdział pojawi się nieco szybciej. ^_^
OdpowiedzUsuńSuuuper.. i ta czarna rękawiczka ^^ ;D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziałuuu ! :) Ale mam nadzieję, że będzie chociaż troszkę dłuższy od tego ;)
OdpowiedzUsuńJezu assdhkffgldj umieram x Lou jest taki ahsjddj omg moje feels nie mogę doczekać się kolejnego x uwielbiaaam to x
OdpowiedzUsuń