niedziela, 12 października 2014

Rozdział 22: Gramatyka Miłości.

Jak liść wiszący na drzewie,
och, kochanie, zawiśnij na mnie,
jesteśmy bowiem stworzeni
szarpanymi wiatrem.
~David Bowie

   - Gdzie reszta? - zapytałem Louisa.
    Obłudnie udałem, że obchodzą mnie pozostali. Dobry ton nakazywał bowiem zawsze mówić o Retrum jak o niepodzielnej całości.
   - Przyjdą o drugiej - odpowiedział, nie przerywając tańca. - Są w kinie.
   - W środku nocy?
   - No pewnie, głuptasie, na seansie dla cierpiących na bezsenność. Widać, że jesteś z prowincji.
   Byłem zbyt podekscytowany perspektywą przebywania sam na sam z Louisem przez dwie godziny, żeby się obrazić. Podczas gdy on kokietował mnie swoim strojem, ja rozpaczliwie próbowałem zachowywać się naturalnie.
   - A na co poszli?
   - Na "Antychrysta" Larsa Von Triera. Jeśli chcesz zobaczyć ten film, to jeszcze zdążysz. Zaczyna się za dwadzieścia minut, a multipleks jest niedaleko stąd. Nie musisz zostawać ze względu na mnie. Uwielbiam tańczyć.
   Nic nie odpowiedziałem. 
   Po piosence Sister of Mercy rozległy się dźwięki ballady Davida Bowie "Wild Is The Wind", którą znałem z płyty ojca. Zawsze przywodziła mi na myśl noc, lecz to, co wydarzyło się chwilę później, na zawsze zmieniło moje skojarzenia.
   Louis objął mój kark smukłymi palcami, wypowiadając magiczne słowo, które cały świat zna aż za dobrze:
   - Zatańczysz?
   - Z przyjemnością, ale nie jestem w tym dobry... - zacząłem się tłumaczyć, kładąc dłonie na jego biodrach.
   - Jeśli nadepniesz mi na stopę, najwyżej zacznę krzyczeć - zażartował.
   Przez chwilę sunęliśmy w milczeniu po parkiecie. Bowie traktował sprawę coraz poważniej, śpiewając teraz: "Love me, love me, say you do...".
   Nie miałem odwagi na niego spojrzeć. Wiedziałem, że jeśli napotkam jego wzrok, będę go musiał pocałować, a to mogło wszystko popsuć.Położyłbym kres naszym niewinnym zabawom, a co gorsza, przekreśliłbym swoje szanse na to, że Louis mnie pokocha.
   Wtedy po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, co do niego czuję. Nigdy wcześniej nie trzymałem go w objęciach, nie licząc tego, jak przypadkowo wpadłem w jego ramiona, kiedy podtrzymywał mnie na cmentarzu. 
   Nie wiedziałem, co powiedzieć, więc po prosto przysunąłem policzek do jego twarzy. Tańczyliśmy bardzo powoli, a ja podpatrywałem, jak robią to inni. Widziałem czule obejmujące się pary irokezów. Większość z nich do tańca używała też języków. Ich ręce szukały się pożądliwie. 
   A może tak mi się tylko wydawało.
   - Czemu nic nie mówisz? - szepnął mi do ucha.
   Patrzyłem na niego. W rozbłyskach kolorowego światła wydawał mi się jakimś zwiewnym zjawiskiem. Mój mroczny czarodziej. Rozchylił pełne usta czekając na odpowiedź.
   Musiałem postawić wszystko na jedną kartę.
   - W takich chwilach nie chce mi się mówić.
   - Nie? - spytał, udając, że mnie nie rozumie. - Co masz na myśli? Tak bardzo pochłonął cię taniec?
   Piosenka Davida Bowie właśnie dobiegła końca, ale niewidoczny stąd DJ postanowił podtrzymać nastrój jeszcze bardziej melancholijnym utworem. Usłyszałem głos tak delikatny, jakby młoda piosenkarka śpiewała bez prądu. Spośród słów wyłowiłem coś o "gramatyce miłości".
   - Nie odpowiedziałeś na moje pytanie - nalegał Louis. 
   Jego oczy były jak dwie latarnie morskie, które prowadziły mnie do nieznanego portu. Żal byłoby za nim nie pójść.
   Z trudem przypomniałem sobie teraz moje pierwsze miłosne doświadczenia - sytuacje, w których dziewczyny mnie pragnęły, a ja dawałem im do zrozumienia, że nie jestem zainteresowany. Te wspomnienia dawały mi pewność siebie.
   Kiedy zaczęliśmy tańczyć jeszcze wolniej, przycisnąłem go mocniej do siebie i zdobyłem się na wyzwanie:
   - Nie jestem aż tak pochłonięty tańcem, żeby nie chcieć cię pocałować. Mogę?
   - O to się nie pyta - odparł Louis, uśmiechając się trochę złośliwie. - Całuje się i już.
   Smakując flirt, tę najstarszą rozrywkę ludzkości, miałem ochotę jeszcze go przedłużyć. 
   - A jeśli druga osoba nie czeka na pocałunek?
   - Wtedy trzeba się liczyć z konsekwencjami.
   - To ryzykowne - szepnąłem, a potem lekko pocałowałem go w policzek.
   Nie odsunął twarzy, co było dobrym znakiem. Po chwili odparł cicho:
   - Życie jest nieustannym podejmowaniem ryzyka. Tylko zmarli nie muszą się niczym przejmować. Już to wiesz. Są zawsze wolni. 
   Odebrałem te słowa jako zaproszenie. Moje usta, szukając jego ust, zagubiły się w ciemności. Przestaliśmy tańczyć. 
   Louis pochylił lekko głowę i zamknął oczy. Czas się zatrzymał.
   Nasze wargi już się prawie musnęły, gdy niespodziewanie coś pociągnęło mnie do tyłu. Straciłem uwagę i niemal upadłem na parkiet. 
   Kiedy odzyskałem panowanie nad własnym ciałem, zobaczyłem Justina, który próbował mnie objąć, jakbyśmy nie widzieli się całe lata. Chyba nie zauważył, do czego miało dojść pomiędzy mną a niebieskookim, ale tak czy inaczej po raz pierwszy i ostatni szczerze go nienawidziłem. 
   Obok niego Jesy już tańczyła w rytm elektrycznej perkusji, która zastąpiła balladę.
   - Wszystko wyprzedane - oznajmił Justin, nadal obejmując mnie przyjacielsko ramieniem. 
   - Co chcesz przez to powiedzieć? - spytałem, próbując się złościć.
   - Nie dostaliśmy biletów.
____________________

Ja wiem, że rozdział miał być wczoraj, ale mam usprawiedliwienie!
Wiadomo, jaki wczoraj był dzień, a ja byłam od rana na nogach poza domem, wróciłam późnym wieczorem, obejrzałam tylko mecz do końca (swoją drogą #proud) i od razu spać, przepraszam ;'c
Ale miałam najlepsze urodziny ever! (to nic, że mam jutro xD) Przepraszam, ale muszę się rozpisać, bo jestem dziewczynom bardzo wdzięczna.
Wchodzę sobie na salę kinową, a tu z 200 osób stoi i śpiewa "sto lat". Ja nie wiem o co chodzi, chcę zacząć śpiewać, a jedna mnie w bok szturcha, że to dla mnie. Ja wgl prawie w ryk, jak skończyły ładnie podziękowałam, i dostałam nawet zamiast tortu cheesa z maca ze świeczką wbitą w środek. To nic, że byłyśmy na sali, przyjaciółka wyciągnęła zapalniczkę na lajcie i wszystkie "pomyśl życzenie" xD Nawet fotę z tego mam xD [ta najwyższa to ja xD] Dostałam też od przyjaciółki zdjęcie najważniejszych dla mnie osób ze zlotu i bluzkę z napisem "Can you be my Harry? And I'll be your Louis." Awwww :3 Potem jeszcze niesamowity film i czas po nim spędzony. Magia.. po prostu magia.. Lepszego dnia nie byłam w stanie sobie wymarzyć...
Przepraszam, musiałam się pochwalić :P
I jeszcze raz przepraszam za spóźniony rozdział...
Kocham Was xx
~Monte

7 komentarzy:

  1. omomomom <3 cudny rozdział a co do urodzin to... ph będą następne haha (jutro masz życzonka na tt) no i czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany!! Czemu przyszli no czemu?!? Ugh.. ale i tak cudowne ~ laugh_niallx

    OdpowiedzUsuń
  3. Larry moment cudny,taki pociągający i....uh omg aż mi się gorąco zrobiło. Co ty robisz z ludźmi? Hahahahah Szkoda że im przerwano. Co do urodzin,ktore jednak bd jutro to serio bardzo fajny gest ze strony innych. Awww jak.chcialabym zeby mnie się takie coś przytrafło kiedys x ROZDZIAŁ CUDOWNY I CZEKAM NA KOLEJNY xx

    OdpowiedzUsuń
  4. CZY JA ŚNIĘ
    boże taki moment a On wszystko zniszczył! jestem taka mega zła że zaraz coś rozkurwię
    ~K

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczesne: NAJLEPSZEGO! :)
    Widze, ze mialas wspaniala niespodzianke! Osobiscie, mnie by to zwalilo z nog, szacunek!

    Rozdzial taki ... zmyslowy, ekhm. I po co oni przyszli na koncu?! Mogli po wieczne czasy siedziec w tym kinie, podczas gdy Harry i Louis zdazyliby nawet zaadoptowac psa! Mial byc pocalunek, no i ugh nie ma :/

    Pamietaj, alpakorozcu (eh to tak bardzo nowe), ze ja to czytam! ;) xx
    @RealMeIsNotMe

    OdpowiedzUsuń
  6. Aedasfbwjafskhdf *_* Prawie się pocałowali! OMG, dlaczego oni musieli im przeszkodzić?! Ale i tak było mega słodko jak tańczyli *.* Chcę więcej takich rozdziałów <3
    @69_with_batman

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu Justin musiał wpaść akurat w takim momencie... jestem zła -,- Rozdział słodki, a to jak razem tańczyli było omg :3 @Aleksandra_166

    OdpowiedzUsuń