Bycie zakochanym to
wyolbrzymianie różnicy
między dwiema osobami.
~J.B.A. Karr
W sobotnie popołudnie poczułem nagły napad melancholii. Wybrałem się na cmentarne wzgórze, by po raz kolejny przeczytać "Berenikę", nowelę Edgara Allana Poego, w której miłość przeplata się ze śmiercią.
Kiedy skończyłem, podniosłem wzrok. Dzień zdawał się nie mieć końca; jakieś wielkie stado ptaków wędrowało po niebie w kolorze malwy. Właśnie wtedy poczułem nagły smutek. Zdałem sobie sprawę, że te ptaki wiedzą, dokąd zmierzają, a ja nie.
Odkąd straciłem kontakt z Retrum - a raczej Retrum zerwało kontakt ze mną - jedyne, co nadawało sens mojemu życiu, zniknęło.
Wraz z nadejściem zmierzchu wszedłem na deptak Riera. Wam zauważyłem znajomą postać. Przed domem kultury malarz Gerard montował kamerę na statywie. Pomyślałem, że chce sfilmować kolory zapowiadające nadejście nocy.
Uśmiech, którym mnie przywitał, sugerował, że wie, skąd wracam.
- Nie męczy cię to włóczenie się po cmentarzu?
Zamiast odpowiedzieć, przykucnąłem, żeby zajrzeć w oko kamery.
- Co z tym będziesz robił? - spytałem, żeby zmienić temat.
- Przygotowuję studium koloru dla moich uczniów. Na najbliższych zajęciach pokażę im dwadzieścia minut zapadania zmierzchu. Wybiorę parę momentów z tego nagrania. Dzięki temu będą mogli oddać nadejście wieczoru za pomocą farb olejnych. To nie jest takie proste.
- Wyobrażam sobie.
- Nie chciałbyś spróbować? Jeśli chcesz, możesz przyjść na zajęcia.
- Dzięki, ale nie miałbym cierpliwości. Czasami rysuję coś dla zabicia czasu, ale mieszać kolory na palecie i spędzać całe dni nad płótnem... Nie, nie jestem do tego stworzony.
- Interesuje się tylko to, co przychodzi i odchodzi szybko - powiedział cicho malarz. - Dlaczego w takim razie tracisz czas na zmarłych?
Zastanawiałem się w milczeniu nad słowami Gerarda i nie wiedziałem, co mu odpowiedzieć. Lubiłem go. Jego wytworne siwe włosy i lekko orientalne rysy sprawiały, że wyglądał jak aktor teatralny. Zawsze nosił luźne i jasne ubrania. Ja dla odmiany byłem wierny czerni.
Nie wiem, skąd się nagle u mnie wzięła potrzeba zwierzeń, ale bez dłuższego wahania wyznałem:
- Szczerze mówiąc, nie jestem ostatnio w najlepszej formie.
- To zrozumiałe. Poradzenie sobie z takim ciosem wymaga czasu, Harry. Ale nie powinieneś...
- To powoduje, że czuję się słaby - przerwałem mu. - I nie chodzi o mojego brata.
- Chłopak - stwierdził.
- Skąd wiesz?
- Widziałem was razem pewnej nocy. W każdym razie... My, ludzie, jesteśmy przewidywalni. Wszyscy w różnych momentach życia gramy w tych samych filmach. Twój w tej chwili jest filmem miłosnym.
Nie podobała mi się tak bezduszna wizja tego, co dla mnie było zupełnie nowe i przejmujące. Gerard spojrzał na mnie bardzo poważnie.
- Nie chodzi mi o to, że chłopak, w którym się zakochałeś, nie jest nic wart. Najważniejsze, żebyś rozumiał naturę miłości, jeśli nie chcesz spłonąć w jej ogniu. Ale wcześniej opowiedz mi o swoim ukochanym.
"Spłonąć w jej ogniu" - to już podobało mi się bardziej.
- Wiem, że zabrzmi to banalnie, ale jest wyjątkowy.
- Ty też jesteś wyjątkowy - zaznaczył.
- I jest przystojny. Nawet bardzo.
- Tak jak ty, aczkolwiek dziwnie mi to mówić.
- Ale tym, co najbardziej mi się w nim podoba - ciągnąłem - jest jego tajemniczość. Jest całkowicie nieprzewidywalny. Potrafi być cudownie czuły albo przerażająco chłodny. Nigdy nie wiem, o czym myśli. Wariuję od tego.
Malarz zaśmiał się cicho.
- Nie zdajesz sobie sprawy, Harry, że mówisz o sobie samym. Wszystkie cechy, które wymieniasz, są w tobie. Taka właśnie jest natura miłości.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- W twoim wieku bardzo typowe jest zakochiwanie się w osobach, których się prawie nie zna. Sam powiedziałeś: nic o nim nie wiesz. Dlatego stworzyłeś sobie jego obraz na własne podobieństwo. Widzisz go takiego, jakiego pragniesz. Wiesz, co się za tym kryje?
Wzruszyłem ramionami.
- Wielkie pragnienie obdarzenia miłością samego siebie. Mam pewną teorię: dotąd się nie doceniałeś, więc traktujesz tego tajemniczego chłopaka jak lustro. Zobaczyłeś w nim własne przymioty, żeby poprzez niego móc kochać samego siebie.
"Błyskotliwe wyjaśnienie - pomyślałem - ale na psychoanalizę na ulicy już trochę za późno".
Postanowiłem przenieść dyskusję na bardziej praktyczny grunt.
- Dobrze, ale to nie rozwiązuje mojego problemu. Lustro mojej jaźni zniknęło i, jak mi się zdaje, nie chce mnie znać. Co byś zrobił w mojej sytuacji?
- Znalazłbym sobie kogoś innego.
- To na nic. Ja go kocham.
Gerard poklepał mnie po plecach.
- Zakochanie jest jak odra. Choć wydaje się to niewiarygodne, w końcu przechodzi. Poczekaj jeszcze, a tymczasem baw się dobrze, dopóki możesz. - Mrugnął porozumiewawczo, a potem zakończył: - Bo na mnie czekają w domu żona i dwie córki.
____________________
Ten rozdział jest jakby taką odskocznią od wszystkiego, by zwrócić uwagę na filozofię miłości.
Następny rozdział będzie już powrotem do rzeczywistości i imprezą u Alby, także, żeby nie było, że Harry na nią nie poszedł i zgubił się wątek, czy coś :P
Oh i przepraszam, ale źle obliczyłam rozdziały i ten jest ostatnim z serii "dzień po dniu", która swoją drogą nie do końca mi wyszła, za co mocno przepraszam (wciąż będę zwalać winę na bloggera w telefonie!) ;'c
Następny rozdział powinien pojawić się za dwa dni, a potem znów 3 po sobie (tym razem spojrzałam dobrze, sprawdzałam 3 razy!) :p
I to by było na tyle c:
Kocham Was xx
~Monte
szybka jestem wiem :D no ciekawie :D ale....... CZEMU DO JASNEJ CHOLERY LOU SIE NIE ODZYWA??????????????????!!!!!!!!!!!!!!!! okropieństwo :// awww Haz ma crusha (jak większość nastolatków w sumie) czekam na następny! xx @RoomJDirection
OdpowiedzUsuńDałaś mi tym rozdziałem do myślenia... Serio dopiero zauważyłam że Harry przypisuje te cechy Louisowi które sam posiada. To jest mega intrygujące. Gerard też jest ciekawą osobą w tym opowiadaniu. Okej nie wiem co napisać,rozdział super.Nie mogę doczekać kolejnego xx @Larreh3
OdpowiedzUsuńNo to tak na początku chciałabym przerosić Cię za to że tak sobie opóźniłam się o 3 rozdziały..jest mi głupio bo jestem z Tobą od początku Ty starasz sie je pisać a tak po prostu zapomniałam docenić twoich starań..więc jest mi bardzo przykro.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziałów to chwila i miałam je przeczytane ponieważ są bardzo króciutkie haha ale jeśli mam być szczera to już się do tego przyzwyczaiłam.
Ten malarz gada bardzo mądrze i coś może jest we mnie że tak powinieneś tak zrobić Harry ale potem..kurde nie co ja robię? przecież tu chodzi o Louisa haha i wiadomo że rozkochać się tak szybko jakby się chciało nie da..
Co do cholery jasnej wyobraża sobie wgl Louis nie odzywając się..za pewne jest tak że On po prostu chcę Harrego chronić przed tym zjebem bo nie chcę żeby zrobiły się jeszcze większe kłopoty..już jest źle ponieważ On widział jak Harry i Louis zachowują się względem siebie więc na pewno myślę że to całe nie odzywanie się ma z tym powiązanie..
~K
Kurcze! Z jednej strony milo wiedziec, ze Harry kocha Louisa choc to normalna milosc nie jest. ale z drugiej strony czemu oni zerwali kontakt z Harrym?
OdpowiedzUsuńSpodobała mi się ta filozofia miłości... ten malarz jest bardzo mądry i jest jedną z moich ulubionych postaci :) Szkoda że Lou sie nie odzywa... :c
OdpowiedzUsuń@69_with_batman
Ten rozdział daje dużo do myślenia, mi się bardzo podoba i czekam na kolejny :) @Aleksandra_166
OdpowiedzUsuń