czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział 60: W Katakumbach Świata.

Jest północ,
musisz się pośpieszyć
i znów odważyć się tam wejść.
~Carlos Berlanga

   Dotarłszy do drzwi klubu, miałem wrażenie, że odbyłem podróż w czasie. Ostatni raz odwiedziłem Negranoche ponad pół roku temu, a teraz zdawało mi się, że to było wczoraj.
   Przed wejściem nie kłębiły się dzikie tłumy, może z powodu wczesnej godziny. Tylko jakieś dwie dziewczyny dyskutowały z bramkarzem palącym papierosa.
   Nie oznaczało to jednak, że mięśniak tak po prostu mnie wpuści.
   - Gdzie twoje zaproszenie, kawalerze?
   Zabrzmiało to dość dziwacznie u wrót pieczary, w której przesiadywały anioły w skórach i dziewczyny w gorsetach nabijanych ćwiekami.
   - Zgubiłem je chyba po drodze. Mogę zapłacić za wejście.
   - Przykro mi, ale to niemożliwe. Tutaj wchodzi się tylko za zaproszeniem.
   - Umówiłem się w środku z dwójką przyjaciół.
   Nie odpowiedział. Wrócił do rozmowy z dwiema gotkami, traktując mnie jak powietrze. Jedna z nich, ta brzydsza, zerkała na mnie ukradkiem.
   Byłem w czarnym płaszczu, ale tym razem nie zrobiłem sobie makijażu. Minęło już tyle czasu od ostatniego spotkania z Retrum, że zapodziałem gdzieś balsam.
   Do pierwszej brakowało pół godziny, więc przysiadłem na doniczce z kwiatami, licząc, że wkrótce zjawią się przyjaciele i będą mieć więcej szczęścia z bramkarzem.
   Siedząc tak ze spuszczoną głową, zauważyłem, że nieładna gotka, która wcześniej na mnie patrzyła, szepcze coś do ucha ochroniarzowi. Facet w odpowiedzi potrząsnął głową na znak odmowy. Wtedy ona pociągnęła go za rękaw, jak uparte dziecko, które próbuje przekonać do czegoś ojca.
   To najwyraźniej poskutkowało, bo mięśniak zagwizdał na mnie, zupełnie jakbym był psem.
   Odchylił kotarę, żebym mógł wejść. Dziewczyny, które przyszły mi z pomocą, zachichotały. Byłem pewien, że jeszcze je zobaczę.

++++

   Od dwóch godzin tańczyłem sam na parkiecie, a Justina i Jessy nie było. Nie nudziłem się jednak.
   Jak w transie kołysałem się w rytm mrocznych przebojów, czując, że brakowało mi tego miejsca. Byłem jak nocny ptak, który zbyt długo przebywał na słońcu. Ciemność i piosenki o bólu oraz śmierci działały na mnie kojąco.
   Życie w Tei wydało mi się nagle czymś bardzo odległym. Moje stosunki z ojcem, szkoła, nawet zbliżenie z Albą - wszystko to jawiło się pomyłką, oszukiwaniem samego siebie.
   Oczywiście Alba była śliczną istotą o złotym sercu, ale moja dusza należała do katakumb tego świata. Mogłem tę dziewczynę tylko skrzywdzić. Wiedziałem, że im szybciej ją zostawię, tym lepiej.
   Słuchając "Atmosphere" Joy Division, powiedziałem sobie, że dotrzymam słowa i wrócę o świcie do Alby, a później zjemy razem śniadanie. Ale potem z nami koniec.
   Dla jej własnego dobra.
   Ta myśl nieoczekiwanie mnie uspokoiła. W tej samej chwili utwór zespołu z Manchesteru - prekursorów muzyki gotyckiej - zastąpiła jedna z mniej znanych piosenek Alaska y Los Pegamoides. Gdy zacząłem wsłuchiwać się w słowa, zamarłem.

Twarz w oknie,
Poplamiony dywan,
Czujesz, że się zbliża,
Kroki za tobą,
REDRUM,
REDRUM...

   Po chwili zobaczyłem dwie zjawy torujące sobie drogę wśród tłumu. Chudego i bardzo wysokiego chłopaka w towarzystwie wampirzycy o włosach jak ogień. Ich białe twarze świeciły w ciemności.
   Nasze spojrzenia się spotkały.
   Jessy rozchyliła w uśmiechu fioletowe usta.
   - Brakowało nam ciebie.
   Zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, rozległy się słowa refrenu:

REDRUM, REDRUM...
REDRUM, REDRUM...
____________________
~Monte

5 komentarzy:

  1. Trochę krótkie te rozdziały... ale już się przyzwyczilam xd Ważne że jest ciekawie i mrocznie. Lubię to :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko rozdział. Uwielbiam twoje ff <3 Czekam na kolejny xx @Aleksandra_166

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg omg, siedzę w pracy o mam chwilkę wolnego, bo babka wyszła więc muszę pilnować wszystkiego, a to najlepszy czas na nadrobienie czytania ;) super rozdział, a teraz wracam do roboty, tenskniem Misa xx @EFlegiel <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejku
    ten rozdział jest genialny
    lubię w nim tą nutkę mroku, to jest takie... nawet nie wiem jak to powiedzieć
    jak to ja, oczywiście muszę być zadowolona z tego, że Harry sobie odpuścił Albę XD lubię ich jako przyjaciół i w ogóle, ale nie wydaję mi się, że jako para byli by... dopasowani? nie... nie wiem... nieważne, wiesz o co chodzi
    no, że nie wyobrażam sobie ich jako pary, o!
    poza tym cieszę się, że w końcu doszło do spotkania retrum
    czekam na kolejny i życzę weny x
    @xloueh00

    OdpowiedzUsuń
  5. Te opowiadanie odrywa mnie od rzeczywistości i to jest genialne x cudowny rozdział cudowna atmosfera i cudowny sposób przekazu x zaczarowalas mnie. Czekam na kolejny oczywiście x @larreh3

    OdpowiedzUsuń