piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 63: Redrum.

Na każdą żywą osobę przypada trzydzieści zjaw,
dlatego zmarli mają przewagę liczebną.
~Arthur C. Clarke

   Spotkanie zakończyło się po piątej nad ranem. Mój najbliższy pociąg odjeżdżał o szóstej, dlatego pożegnawszy pozostałych, ruszyłem pustymi ulicami Poblenou w kierunku stacji metra Clot.
   Nie zrobiliśmy dużych postępów na drodze do prawdy. Wręcz przeciwnie, teraz dręczyła nas nowa zagadka.
   Umówiliśmy się, że będziemy w stałym kontakcie telefonicznym i internetowym. Gdyby pojawił się jakiś trop, mieliśmy się nawzajem informować. To było dobre rozwiązanie, bo chyba nie zdołałbym się znów wymknąć na dłużej z domu. Alba dała mi jasno do zrozumienia, że pierwszy i ostatni raz pomogła mi okłamać ojca.
   Przemierzając puste ulice, nie byłem już pewien, czy powinienem z nią zrywać. Choć bardzo się od siebie różniliśmy, tylko ona mi została po śmierci kolejnej ukochanej osoby. Rozstając się z Albą, skazałbym się na życie wśród cieni, podporządkowane nieokreślonej wizji zemsty.
   Tak czy inaczej, chciałem dotrzymać słowa i wrócić do niej, nim noc przybierze jej imię. [przyp. alba z hiszp. to świt]
   Pierwszy pociąg w kierunku Masnou odjeżdżał o szóstej sześć. Po dwudziestu minutach jazdy potrzebowałem jeszcze pół godziny, żeby dość piechotą do Sant Berger. Wiedziałem, że raczej nie dotrę przed siódmą.
   Wszedłem do wagonu pełnego dziwnie ożywionych i schludnych ludzi jadących do pracy. Czułem się przy nich jeszcze bardziej wyobcowany. Chociaż zmyłem makijaż, musiałem wyglądać na wykończonego. Na tym polega różnica między tym, który dokądś jedzie, a tym, który skądś wraca.
   Pasażerowie czytali darmową prasę. Ja sięgnąłem po iPhone'a. Zauważyłem, że dostałem wiadomość. Esemes był od Alby. Wysłała go o trzeciej pięćdziesiąt osiem.

   Zostawiłam klucz w skrzynce na listy. Jest otwarta. Całuję.

  Wahałem się, czy odpisać. Ostatecznie zrezygnowałem. Uznałem, że jeśli zastanę Albę śpiącą, będzie potem mogła sądzić, że przyszedłem niedługo po jej esemesie. Musiałem tylko położyć się obok niej i przespać kilka godzin. A potem razem z nią się obudzić.
   Myśląc o miękkim ciele dziewczyny, poczułem mimowolne podniecenie.
   Chcąc odpędzić jej obraz, wpisałem w wyszukiwarkę w telefonie słowo REDRUM. Zamierzałem sprawdzić znaczenie tego słowa już dawno temu, a piosenka usłyszana w Negranoche przypomniała mi o moim zamiarze.
   Gdy pociąg ruszył, na wyświetlaczu pojawiła się strona poświęcona horrorom.

   REDRUM to w języku angielskim pisane od tyłu MURDER, czyli morderstwo. Wyraz ten pojawia się w filmie "Lśnienie", ekranizacji powieści Stephena Kinga. Występuje w scenie, w której Danny, syn hotelowego dozorcy alkoholika, pisze to słowo szminką. Gdy potem ogląda w lustrze odbicie liter - MURDER - siekiera jego ojca zaczyna uderzać w drzwi.

   Wyszedłem z internetu, próbując sobie przypomnieć, dlaczego zakon bladych zamienił "d" na "t". Wspominali mi o tym na samym początku naszej znajomości...
   Retrum...
   Choć "t", podobne do cmentarnego krzyża, ukryło prawdziwy sens tego słowa, nadał złowieszczo kojarzyło się z morderstwem. Czy bladzi uczynili zbrodnię jedną ze swoich zasad?
   Podczas, gdy pociąg wyjeżdżał z tunelu, uznałem, że to rozumowanie nie ma wiele sensu. A jeśli nawet, to do rozwiązania zagadki brakuje zbyt wiele elementów.
   Pogoda się pogorszyła i pociąg jechał teraz bardzo powoli przez przygnębiający przemysłowy krajobraz.
   Zwróciłem uwagę na postać, która obserwowała mój wagon z ruin starej fabryki. Znajdowała się jakieś dziesięć metrów od pociągu i latarnia oświetlała jej widmowy cień. Rozpoznałem przydługie brązowe włosy rozczesywane przez wiatr. Poza tym wyraz twarzy i te błękitne oczy tak dobrze widoczne.
   Postać wpatrzona we mnie, uśmiechała się smutno.
   Pociąg przyspieszył, żeby na czas dotrzeć do drugiej stacji, lecz ów obraz nie chciał mnie już opuścić. Nie miałem żadnych wątpliwości.
   To był Louis.
____________________
Dum dum duuuum xd
~Monte

3 komentarze:

  1. OMGOMGOMG
    PRZESTAŃ
    ZA DUŻO EMOCJI
    najpierw ta początkowa tajemniczość jak zwykle
    później oczywiście to nie byłabym ja gdybym nie była wkurzona na wspomnienie o Albie
    Harry słońce myślałam, że już się z niej wyleczyłeś
    no nic, wygląda na to, że będę musiała się z tym pogodzić (i tak się z tym nie pogodzę ale cii)
    i na końcu
    ta końcówka
    o mój boże
    Louis
    o mój boże, nawet nie wiem co o tym napisać XD
    Harry: *spotyka się z Albą*
    ja: aha
    Harry: *widzi Louisa*
    ja: OSFSKIFNON
    tak właśnie zareagowałam na dzisiejszy rozdział, nieważne, tak więc...
    życzę weny w dalszym pisaniu, chociaż nie widzę żeby opuściła cię ona chociażby na chwilę, po każdy rozdział jest cudowny tak jak i ten, czekam na kolejny ^^
    @awmylouiss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wtf jak mi to dużo miejsca zajęło

      Usuń
  2. Perfect rozdział :D nie wiem czy to przypadek ale planowałam jutro obejrzeć Lśnienie a teraz o tym czytam o.o Niee to nie przypadek haha
    I to zakończenie... jak Harry mógł zobaczyć Louisa jeśli on nie żyje? To był duch? Idk czekam na next *-*

    OdpowiedzUsuń