wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 62: Przypuszczenia i Zagadki.

W nawet najbardziej zbrodniczym
i bezlitosnym umyśle kryje się coś
z niewinnego dziecka: pragnienie miłości i akceptacji.
~Lily Fairchilde

   Znów byliśmy na cmentarzu. Od tragicznej nocy na Highgate nie odwiedzałem nawet tego w Tei. Ukryłem się w swoim pokoju niczym w kokonie, tak bardzo życie bez Louisa nie miało dla mnie sensu.
   Ale teraz coś się zmieniło. Retrum postanowiło pomścić jego śmierć. Po przeprawieniu się przez mur, ścieżką oświetloną blaskiem listopadowego księżyca, udaliśmy się do zakątka, w którym spoczywał Prorok. Niektóre znicze paliły się w mroku, podobne do robaczków świętojańskich.
   Noc była ciepła. Justin zdjął swój długi płaszcz, a potem rozesłał go na ziemi, żebyśmy mogli usiąść. Jak zawsze był dżentelmenem.
   Jessy sięgnęła po fluid, żeby zrobić mi makijaż.
   Słuchając trzasku płomieni trawiących reszki świeczki na grobie Proroka, postanowiłem rozpocząć rozmowę na temat powodu, dla którego tu się zebraliśmy:
   - A więc jaki jest plan?
   Zaczął chłopak:
   - Postąpimy tak, jak robi się podczas śledztwa: najpierw sporządzimy listę podejrzanych. Potem powinniśmy ich odnaleźć i odkryć, który jest mordercą.
   - Jak chcesz tego dokonać?
   - Wszystkimi możliwymi środkami.
   Jessy wyglądała na trochę wystraszoną determinacją Justina.
   - Mówiąc o podejrzanych... - zacząłem, próbując myśleć trzeźwo. - Nie wiem, jak się do tego zabrać. To przecież mógł być po prostu szaleniec. Albo gwałciciel, któremu coś się pomieszało i...
   Na samą myśl o ręce, która zabrała mi Lou, zrobiło mi się gorąco. Bez wahania wysłałbym zabójcę na tamten świat. Nawet gdybym miał potem resztę życia spędzić w więzieniu.
   - To jest właściwa metoda rozumowani - zapalił się Justin. - Przed sporządzeniem listy musimy wyobrazić sobie możliwe motywacje mordercy. Gwałciciel, który go sobie upatrzył i widział, jak wchodzi na cmentarz... Tak, to ma sens. Uroda Louisa była niespotykana, mogła przyciągnąć uwagę psychopaty.
   - Ale ja też tam byłam - zaprotestowała jakby urażona Jessica. - A może gwałciciele nie zwracają na mnie uwagi?
   - Nie ma znaczenia, czy zbrodniarz upatrzył sobie ciebie, czy Louisa - odparłem. - Chodzi o to, że po wejściu na Highgate po prostu odczekał chwilę, żeby napaść na kogoś z nas. Mgła ułatwiała mu zadanie.
   Nagle zdałem sobie sprawę, że musimy ustalić, w którym momencie Jessy i Louis się od nas odłączyli.
   Zapytałem o to rudowłosą, która z napięciem zaczęła o tym opowiadać:
   - Zanim się zgubiliśmy, wydarzyło się coś dziwnego i niezrozumiałego. Zauważyłam płytę nagrobną z rzeźbą przedstawiającą śpiącego anioła. Chciałam podejść bliżej, przyjrzeć się jego twarzy, która wydawała mi się bardzo piękna. Jednak Louis nie poszedł ze mną. Wyglądał, jakby...
   - ... się bał. - dokończyłem z zaciśniętym gardłem.
   - Chyba tak. W każdym razie ja zbliżyłam się do anioła i nawet pocałowałam go w usta, żeby rozbawić Louisa. Ale kiedy się odwróciłam, jego już nie było.
   - Ktoś go porwał - głośno myślał Justin. - Ktoś wystarczająco silny, żeby zasłonić jego usta i bezszelestnie go ze sobą zabrać. Tak, wersja z gwałcicielem nie jest pozbawiona sensu.
   - Przychodzi ci do głowy jakiś inny motyw? - spytałem.
   Chłopak zapatrzył się na ostatnią migoczącą świecę, jakby usiłując się skupić.
   - Wiecie, że na Highgate działało stowarzyszenie tak zwanych łowców wampirów. Wielu przynajmniej rok spędziło w więzieniu. Przypuśćmy, że jeden z takich myśliwych kręci się po cmentarzu i zauważa jak wchodzimy. Widzi nasz makijaż i dochodzi do wniosku, że jesteśmy wampirami. Czeka na właściwą okazję i napada na Louisa. To mogło spotkać każdego z nas.
   - Ta wersja jest prawdopodobna - odparłem - ale nie tłumaczy lęku Louisa przed kamiennym aniołem. On nigdy niczego się nie bał. A już przed wejściem na Highgate wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Jakby przeczuwał, że...
   - ... coś się wydarzy - dokończyła Jessy drżącym głosem. - Czyżby wiedział, że coś lub ktoś czai się tam w środku, i nic nam o tym nie powiedział?
   Nagłe krakanie sprawiło, że aż podskoczyliśmy. Ptak zdawał się mówić: "Tak! Tak!".
____________________
~Monte

3 komentarze:

  1. Fajny rozdział, taki tajemniczy i znowu na cmentarzu. Lubię takie xd szkoda tylko że jest krótki :/ @69_with_batman

    OdpowiedzUsuń
  2. o
    mój
    boze
    jak dla mnie to juz zbyt wiele
    kurde jak czytalam ten rozdzial, czytajac kazde zdanie zadawalam sobie co nowe pytanie... i wlasnie, dlaczego bal sie tego aniola? to jest jedna z rzeczy ktora mnie najbardziej ciekawi... i czy wiedzial juz o tym ze ktos czekal na nich na tym cmentarzu? jesli tak to skad to wiedzial?
    tyle pytan, a zero odpowiedzi
    kocham to ff
    potrafi na prawde trzymac w napieciu, uwielbiam to, ta cala tajemniczosc
    zycze powodzenia w dlaszym pisaniu i zycze weny kochana ♥

    PS. przepraszam ze nie pisze z polskimi znakami, ale zepsulam klawiature :')
    @xloueh00

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow znowu ta tajemniczość ten mrok i cmentarz.♥ Tesknilam za Justinem Jessy i Harrym razem i super, że chcą pomścić Louisa. Harry strasznie cierpi i wiem, że też chce zemsty,dlatego bardzo bym chciała, żeby Lou w końcu się mu ukazał, jeny byłoby cudownie. Ogólnie strasznie spodobał mi się ten rozdział,bo w końcu coś planują,a z drugiej strony pojawiają się pytania, na które muszą znaleźć odpowiedź i to jest fantastyczne. Ciekawe dlaczego Louis się bał,no bo przecież on jest taka osoba w tym ff,która się nie boi, a przynajmniej tego nie okazuje... Czekam na odpowiedzi x Ten fanfik to życie ��@Larreh3

    OdpowiedzUsuń